Sztuka za parę złotych – odsłona druga

On popular demand…
Dostałam kilka maili z prośbą o powtórzenie postu z obrazami. Czynię to z dużą przyjemnością, przeglądanie wirtualnej galerii jest dla mnie prawdziwym relaksem. Co prawda tym razem nieco trudniej było o naprawdę dobre obrazy, pewnie dlatego że studenci ASP są na wakacjach. Coś jednak udało się wyszukać, mam nadzieję że Wam spodobają się równie mocno co mnie. Znowu podzielę je na kategorie cenowe, pierwsza dla osób które pojechały na drogie wakacje i nie chcą wydać więcej niż 100 zł.

Obraz z ptakami, widziałabym go w kompozycji z równie ciemnym fragmentem ściany i na przykład kolonialną komodą.

Ptaszki 50×70 cm, Autor anonimowy, 49 zł

Następny obraz jest śliczny, ma fantastyczne kolory i ładną kompozycję. Wakacje cały rok, bez dosłowności, za to z humorem.

„Pejzaż z łódkami”, 50×40 cm, Lantro, 69 zł

Pod spodem abstrakcja, która moim zdaniem świetnie by pasowała do modnych teraz we wnętrzach szarości.

Abstrakcja, 100×70, Yulia Yermolenko, 50 zł

Sporo obrazów, w tym trzy w dzisiejszym zestawieniu, pochodzi z likwidacji galerii. Wśród nich wiele jest takich sobie, ale kilka naprawdę ciekawych perełek się znalazło. Poniższe dwa oraz żółte krzesło w następnej kategorii cenowej nie dość że kosztują grosze, to jeszcze naprawdę nieźle się prezentują.

Likwidacja galerii, 60×120, 79 zł

Likwidacja galerii, 80×80, 69zł

Ostatni wśród obrazów za mniej niż 100 zł to miniatura, która sama w sobie jest ładna, a jeszcze dodatkowo zyska po oprawie – gołębio-szare paspartu i cienka stalowa ramka zrobią z niego naprawdę śliczne cacko, do łączenia z bielonymi meblami w stylu Shabby Chic oraz szarymi poduchami – super.

Abstrakcja, 20×25, Adamski, 53 zł

Druga kategoria w przedziale 100-200 zł, czyli cały czas niewiele.

Bardzo spokojny, melancholijny obraz w stonowanych kolorach – „Cisza”. Żeby nie było ponuro, do połączenia ze śnieżnobiałą ścianą, szarym fotelem i czerwoną poduszką. Zrobi się przytulnie i ciekawie.

„Cisza”, 30×40, Eleonora Kołodziej, 149zł

Kolejny obraz z wyprzedaży, widziałabym go w ramach żartu w towarzystwie białego, okrągłego stołu na jednej nodze i musztardowych krzeseł. Design na niepoważnie.

Likwidacja galerii obrazów, 60×90, 129zł

I w końcu ostatnia kategoria, powyżej 200 zł. Jako górną granicę wpisałam 700 zł, ale wszystkie znalezione obrazy są tańsze.

Na początek coś do dziewczęcego pokoju, dla młodej nastolatki. Słodki, ale nie przesłodzony i do tego z fajnym światłem.

„Baletnica”, 50×60, 370 zł

Następnie modowy dyptyk, dwie bardzo ładne miniatury.

„Płaszczyki”, 2x 20×30, Zavada, 250zł

 

Na koniec chyba najlepsze. Mocny, sexy, budzący emocje – ja nie mogę się na tą burzę napatrzyć. Oglądam obraz zastanawiając się, co będzie dalej i prawie czekam na huk pioruna. Super!

„Burza”, 60×90, Miłosz Szafrański, 300zł

Tym razem do skatalogowania obrazów użyłam Pinterestu, więc dopóki aukcje są aktywne możecie przejść do nich bezpośrednio linkami pod obrazkami, cała kolekcja znajduje się tutaj. Mam nadzieję, że dzisiejsza wirtualna galeria przypadnie Wam do gustu! Który obraz podoba Wam się najbardziej? Po ostatnim poście wiem że przynajmniej jeden obraz znalazł nabywcę wśród Czytelników, kto wie, może i tym razem znajdziemy Sztuce nowe domy!

Nju folk

Od jakiegoś czasu przewija się w projektach wnętrz trend folkowy. Nikomu pewnie nie trzeba przypominać przepięknego polskiego pawilonu na targach Expo, który zainspirowany był ludową wycinanką. Długo myślałam, że jeśli chodzi o wnętrza nie jestem jego fanką, ale jakoś tak powoli, cichaczem, po troszeczkę zaczął wkradać się w krąg moich zainteresowań estetycznych. Chciałabym przedstawić kilka rzeczy wywodzących się z tego właśnie trendu, które bardzo fajnie mogą ożywić wnętrze.

Po pierwsze sławne już i nagradzane dywany Agnieszki Czop i Joanny Rusin, które są po prostu piękne, a bardzo mocno osadzone w folkowym trendzie.

Dywan folk

Firmą, która trend folkowy przełożyła na język mainstreamu jest Vox, który wprowadził jakiś czas temu kolekcję New Folk inspirowaną sztuka ludową. O ile meble są już mocno wiążącym elementem wnętrza (trudniej jest je wymienić), to dodatki, takie jak np świetne zdjęcia z tej kolekcji, są jak najbardziej warte uwagi. W ogóle Vox ma świetny gust jeśli chodzi o wybór zdjęć i dodatków.

Szafa Vox New Folk

Foto Piotr Sikora dla Vox New Folk

O folku można by pisać długo i obficie, zahaczając o ceramikę, spędzając sporo czasu choćby przy dywanach i dodatkach, takich na przykład jak śliczne poduszki które pokazywałam kilka postów wcześnie. Ale zależy mi żeby w tym wpisie pokazać folk nie oczywisty i bardzo nowoczesny, dlatego chciałam pokazać jeszcze poniższą lampę. Pochodzi z pracowni Bogusława Śliwińskiego, kiedy odwiedzicie jego stronę zwróćcie uwagę także na inne projekty, już niekoniecznie folkowe. Mnie rozczuliła lampa Chopin, zaś mamy niejadków pewnie będą zachwycone serią talerzy ze sportowcami, nawiązującą zabawny dialog z jedzącym.

Lampa She Led, Bogusław Śliwiński

Ręczna robota

Chciałabym dzisiaj przedstawić kilka zdjęć z ręcznie robioną ceramiką. Ci z Was, którym w tym momencie zapaliła się czerwona lampka z napisem RUSTYKALNE zapewne w większości przypadków mają rację, ale chciałabym pokazać, że tego typu rzeczy mogą odnaleźć się w zupełnie nowoczesnych aranżacjach. Mają kilka ważnych zalet. Po pierwsze są absolutnie unikalne. Kupując tego typu płytki można mieć niezbitą pewność, ze nikt nie ma dokładnie takich samych. Dla wielu osób taka świadomość ma dużą wartość. Po drugie, mogą być dopasowane dokładnie do wymagań Inwestora. W projekcie, którego zdjęcia zaraz pokażę, potrzebna była naprawdę niewielka umywalka. Studio ceramiki stanęło na wysokości zadania i zrobiło taką, która idealnie wpisała się w niewielką wnękę. Po trzecie, taka ceramika jest bardzo wytrzymała. No i po czwarte, cena, choć oczywiście kalkulowana indywidualnie dla danych projektów, jest całkiem przystępna.

Tyle teorii, a poniżej kilka zdjęć. Pierwsze pochodzą z mieszkania, które projektowałam na warszawskiej Woli. W toalecie użyliśmy złotych dekorów i umywalki, a w kuchni srebrno-szaro-brązowych kafli nad płytą grzewczą. Ceramika pochodzi ze studia Dekornia z Warszawy, które bardzo polecam.

Kafle Dekornia, projekt wnętrza Diana Hołod

Umywalka Dekornia, projekt wnętrza Diana Hołod

Dekor Dekornia, wnętrze Diana Hołod

A tutaj nad płyta grzewczą w kuchni (nota bene kuchnia z Ikea, sprawdziła nam się bardzo dobrze).

Kafle Dekornia, projekt wnętrza Diana Hołod

Drugie studio, którego ceramikę również polecam, to – także warszawskie – Chillout Studio. Ich rzeczy mogły mignąć Wam podczas przeglądania prasy wnętrzarskiej, w której się regularnie pojawiają. Poniżej przedstawiam kilka zdjęć, to już nie moje projekty, ale pokazują co można z ceramiką robić – na przykład dekory w meblach czy też niesztampową obudowę kominka. Po więcej bardzo polecam wizytę na ich stronie, i (w obydwu przypadkach) najlepiej osobistą wizytę w studio żeby samemu dotknąć, powąchać i zobaczyć. Ręcznie robiona ceramika nie jest oczywistą i pierwszą myślą kiedy rozważamy projekt swojego wnętrza, a naprawdę warto wziąć ją pod uwagę.

Chillout Studio obudowa kominka

Chillout studio przepiękna witryna

Chillout Studio konsola

 

 

 

 

Outlet z Poznania

Jakiś czas temu, jak zwykle przeczesując net w poszukiwaniu inspiracji i mebli do jednego z projektów, natrafiłam na aukcjach internetowych na kilka przepięknych mebli tapicerowanych w naprawdę niezłej cenie. Okazało się, że pochodziły z outletu Euromercator z Poznania. W necie były przypadkiem – tylko kilka sztuk, ale mocno zapadły mi w pamięć. Akurat niedługo później byłam zaproszona na poznańskie targi Home&Decor oraz targi meblowe, więc postanowiłam spotkać się z ekipą Euromercatora i zobaczy, czy na żywo ich meble robią równie niezłe wrażenie. Trzeba wiedzieć, że bardzo, ale to bardzo wielu polskich producentów wykonuje meble tylko na eksport i sprzedawane są później w drogich butikach meblowych za kosmiczne kwoty.

Wizyta w poznańskim outlecie przyprawiła mnie o zawrót głowy. Mają przepiękne sofy, fotele i łóżka, pracują na świetnych tapicerkach. Jeśli mieszkałabym w Poznaniu to chyba byłabym tam częstym gościem. Gdyby nie zapodziane na aukcji meble, nigdy nie trafiłabym do tego miejsca. Ponieważ trafiłam to chcę podzielić się z Wami adresem. Naprawdę warto tam zajrzeć przy okazji wizyty w Poznaniu, strona internetowa firmy nie oddaje urody stojących w outlecie rzeczy.

Outlet Euromercator

Outlet Euromercator

Outlet Euromercator

Outlet Euromercator

Outlet Euromercator

Zrobi mi pan zdjęcie?…

Dzisiaj druga odsłona postu o fototapetach i zdjęciach we wnętrzach w ogóle.

Po pierwsze chcę napisać, że warto kupować fotografię. Wszystkich, którym wydaje się, że „kopiuj wklej drukuj” załatwia sprawę, odpowiem słowami krytyka filmowego Tomasza Raczka, który porównał oglądanie filmów z portali kojarzących się z gryzoniami do odwiedzin w pięknym, obcym kraju i obejrzenia go zza brudnej szyby autobusu, bez wysiadania. Akurat fotografia jest sztuką, która jest jeszcze bardziej dostępną cenowo niż nawet studenckie niedrogie malarstwo – choć naturalnie zdjęcia artystów światowej sławy sprzedawane są na aukcjach za sumy przypominające numery telefonów. Z kierunkowym.

Fotografia ma też tą wspaniałą cechę, że jest plastyczna – można motyw powiesić w ramach, można tez przenieść go na fototapetę. Jeśli decydujemy się na to drugie, to tak jak już chyba wspominałam w poprzednim poście na ten temat, należy pamiętać że zdjęcie zdominuje i ustawi wnętrze. Aby nie stało się męczące, warto rozważyć użycie go na najmniej widzianej ścianie – za plecami w gabinecie, za łóżkiem w sypialni.

Tyle teorii. Jeśli chodzi o konkretne przykłady chciałabym w tym poście odesłać na stronę mojego drogiego Szwagra i zarazem świetnego fotografa Tima Demskiego. Zobaczycie jego podpis pod niektórymi zdjęciami aranżacji na mojej stronie, a jeśli chodzi o jego twórczość – wybrałam kilka zdjęć z propozycją umieszczenia ich w konkretnych aranżacjach.

Po pierwsze zdjęcie które podoba mi się od zawsze, nadawałoby się fantastycznie do sypialni, umieszczone za zagłówkiem łóżka – widziałabym pod nim proste łóżko ze stolikami o tej samej wysokości (na pewno MALM z Ikei w kolorze czarno-brązowym sprawdziłoby się świetnie), zdjęcie bezpośrednio nad nim, dopasowane szerokością, a nad tym zabudowę (szafki bez uchwytów lub karton-gips, w zależności od upodobań i zapotrzebowania mieszkańców) podświetlone podwójnie – listwa led (ciepła biel) jako podświetlenie zdjęcia na całej długości plus dwa halogeny o regulowanym kącie padania światła w roli szafek nocnych. Minimalistycznie, ponadczasowo, a codziennie ma się wrażenie spania w chmurach.

Szybki szkic tego zestawienia poniżej.
Inny motyw widziałabym w gabinecie, raczej za plecami. Świetne kolory i jasne przesłanie – gdzieś spokojnie zmierzamy. Meble pasowałyby w większości odcieni drewna, choć chyba lepiej w ciepłych.

Również dla nastolatka coś w marynistycznym nastroju, pasującego do industrialnego, surowego wystroju, jak również do tanich mebli z Ikea.

Pod spodem znowu szybkie zestawienie, a dalej jeszcze jedno zdjęcie do nastoletniego mini loftu.

Jest też zdjęcie, które kojarzy mi się ze strefą wejścia domu/mieszkania. Chętnie widywałabym je na dzień dobry i do widzenia w swoim domu. Do niego pasuje zarówno drewniana, najlepiej jasna podłoga i meble, jak także białe albo czarne.

Smartfony

Lada chwila kończy mi się umowa z operatorem telefonicznym, no i tradycyjnie przyjdzie moment wyboru nowego telefonu. Moja wysłużona Nokia pójdzie na zasłużoną (choć aktywną) emeryturę. Długo opierałam się smartfonom, a konkretnie iPhonowi. Przeraża mnie brak klawiszy i konieczność obsługi dwiema rękami – nadzwyczaj często mam jedną zajętą, a to łapką mojej Asystentki, a to wiadrem farby, które akurat pilnie trzeba dowieźć na budowę, a to jakąś tapetą, miarką czy innym cudem. Albo siatką. Siaty na zakupy to także mocny punkt programu. Że nie wspomnę o kawie, koniecznie z mlekiem i w kubku.

Są jednak przynajmniej dwie rzeczy, które przekonały mnie że już czas na ten milowy krok w moim technorozwoju. pierwsza to fantastyczna aplikacja Flugger. Działa bardzo prosto. Robi się zdjęcie, a aplikacja samodzielnie dobiera dominujące kolory. Zainspirował Was kwiat, budynek czy łąka ranną rosą? Nie ma problemu. Cyk i kolory przeniosą się z Wami do sypialni, salonu czy też gabinetu. Obraz mówi więcej niż tysiąc słów, a co dopiero jeśli wchodzimy w kolorystycznie niuanse, odcienie, inspiracje. Chcę wypróbować!

Zobaczcie jak to wygląda:

Flugger na Iphone

 

Flugger na Iphone

Druga rzecz, która mnie ciekawi, to aplikacja którą ma zamiar wprowadzić Ikea. Będzie można zaglądać do szaf w katalogu. To już raczej w formie zabawy, ale uważam że fajnej i ciekawej, a także – zwłaszcza dla Klientów, którzy chcą sobie jak najlepiej zaprojektować wnętrza szafy czy garderoby – bardzo przydatnej. To jest niesamowite, taka rozszerzona rzeczywistość. Z jednej strony kierunek, w którym idzie rozwój urządzeń technicznych i ich interakcji jest fascynujący, a z drugiej trochę mnie przeraża. Nie jest założeniem tego bloga filozofowanie, więc na tym zamknę wywód. Więcej o aplikacji Ikea możecie poczytać tutaj, a pod spodem fotka pokazująca, jak taki rozszerzony katalog będzie wyglądał. Faaaajne!

Rozszerzony katalog Ikea

P.S. A tak w ogóle – lubicie katalogi Ikea? Ja uwielbiam. I zawsze się cieszę jak dziecko kiedy znajduję w skrzynce pocztowej.

 

Takie Ładne

Ci z Czytelników, którzy śledzą mojego bloga również w Kronice Wszystkich Zdarzeń, czyli na Fejsie, już pewnie wiedzą, ale pozwalam sobie na ogłoszenie wszem i wobec także tutaj. Zapraszam bardzo serdecznie na drugiego bloga, który powstał z potrzeby pokazywania różnych ładnych rzeczy. Bez gadania, tylko Ładne Rzeczy, które są odnośnikami do stron projektantów/sklepów/aukcji.

Ja nie wiem, ile musiałabym mieć domów czy mieszkań żeby zmieścić wszystkie rzeczy i pomysły, które mi się podobają… Mam więc nadzieję, że właśnie na Takie Ładne znajdą te moje zachwyty spokojną przystań. Zapraszam!!!


.

Patchworkowe szaleństwo

Znowu trafiłam na ładności. Tym razem – patchworkowe meble, ubrania, lampy, wszystko. Pochodzą ze sklepu Bluckberry, myślę że miłośnicy kolorów i wzorów powinni przed wizytą tam zrobić sobie dobrą herbatkę lub kawę i nastawić się na dłuższe oglądanie. Sądzę, że cały pokój umeblowany w ten sposób byłby na dłuższą metę nie do zniesienia, ale pojedyncze egzemplarze w połączeniu z bardziej stonowanym tłem – jestem na tak!

Na stronie jest sporo rzeczy do oglądania, ja zwróciłam uwagę na patchworkową sofę i fotel oraz na lampę. Zobaczcie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

 

Lale igłą malowane

Znowu będzie o poduszkach. Natrafiłam na nie przeglądając facebookowy profil sklepu Chillout Studio. Pochodzą z polskiego studia projektowego Mima Design. Są fantastyczne, prześliczne, cudownie uszyte i bardzo, ale to bardzo modne.

Pod spodem wklejam kilka laleczek oraz zdjęcie poduszek kwadratowych, przerabiających folkowe motywy na bardziej nowoczesną nutę. Jest to ważny i wyraźny trend, który może bardzo ciekawie ożywić wnętrze, ale moim zdaniem jeden z tych, które warto przemycać w dodatkach i łatwo wymienialnych elementach wystroju, gdyż po prostu może się za jakiś czas przejeść. Dlatego właśnie poduszki są idealnym jego nośnikiem, a jeszcze takie – no po prostu cudo!!! Zobaczcie koniecznie. Nadają się zarówno dla zupełnie małej osóbki jak i dla nastolatki, a także świetnie odnajdą się w zupełnie poważnie urządzonym salonie. REWELACJA!

Lale Mima Design

Mio, Mima Design

Basanti, Mima Design

Katja, Mima Design

Folkowe motywy, Mima Design

Na koniec szybko poskładany pokój nastolatki – meble z Ikea (akurat tą szafę i łóżko widziałam w trójmiejskiej na znacznej przecenie, więc postanowiłam wstawić) – założenie jest takie, że meble są tanie i neutralne, a pokój „urządza” i nadaje mu ton poduszka,z której wyciągamy kolory na jedną ze ścian (szeroki pas tablicówki i dwa kolorowe węższe obok siebie, wszystkie podmagnesowane ).

Mia pillow from MIMA Design inspired room

Mia pillow from MIMA Design inspired room przez diana-holod na polyvore.com

W małym białym domku

Pamiętacie hipotetyczną rodzinę z córką, która miała zamieszkać w mieszkaniu w Warszawie za mniej niż 350000 zł? Otóż załóżmy, że rodzina ta woli zamieszkiwać podmiejski dom (chyba w tym przypadku córka jest już usamodzielnioną studentką, bo życie licealisty dojeżdżającego do centrum miasta nie jest zbyt łatwe). Tak czy inaczej, dysponując identycznym budżetem, państwo X postanowili się rzucić z motyką na słońce, czyli wybudować i wyposażyć dom.

Starania rozpoczęte oczywiście od wyboru i zakupu działki. Musi być w miarę blisko do Warszawy, ale jednocześnie na tyle daleko, by rzeczywiście było sielsko i spokojnie. Szukamy okazji – jest. Działka budowlana w miejscowości Załuski, 30 km od Warszawy, w otoczeniu innych domów, za 76000 zł. Ma wszystkie media, wszystkie pozwolenia, jest częściowo ogrodzona – ktoś sprzedaje w miarę okazyjnie. Nic, tylko dzwonić, negocjować i kupować.

Działka w Załuskach

Teraz kwestia domu. Państwo X ciężko pracują i nie mają czasu doglądać majstra i pomocników ani też dowozić i organizować cement, pustaki, deski, koparki oraz inne bardzo potrzebne rzeczy. Postanawiają zdać się na firmę, która zrobi to od początku do końca. Znajdują firmę Gerard, która odpowiada im z trzech powodów. Po pierwsze, czytali Sapkowskiego i dobrze im się kojarzy nazwa. Po drugie, szukają ciekawej, nowoczesnej architektury i odstraszają ich pseudodworkowe gargamelki. Po trzecie w końcu – naprawdę nie chcą wydać zbyt dużo pieniędzy. Wybierają drugi najtańszy dom z oferty tej firmy, a mianowicie DOM80SA. Decydują się budować bez garażu, z zamiarem ewentualnego dobudowania go za jakiś czas. Ich dom będzie wyglądał tak:

DOM80SA firmy Gerard

A w środku tak:

DOM80SA firmy Gerard, rzut

Tradycyjnie „wybrałam się na zakupy” do tego domu. Udało mi się zmieścić poniżej 7000 zł, co pozostawia pole do popisu przy wyborze kominka czy też podłóg i wyposażenia łazienek. No i pamiętajmy, że dojazdy z podmiejskiego domu słono kosztują! Poszczególne meble można zobaczyć tutaj do czasu, aż aukcje nie wygasną. Życzę miłej podróży (choćby w wyobraźni) do krainy podmiejskiej szczęśliwości, z kawą pitą na tarasie i sarnami podchodzącymi do ogrodzenia (o korkach na trasach dojazdowych nie myślimy, żeby nie psuć sobie przyjemności).

Dom pod Warszawą

Dom pod Warszawą przez diana-holod na polyvore.com