Lada chwila kończy mi się umowa z operatorem telefonicznym, no i tradycyjnie przyjdzie moment wyboru nowego telefonu. Moja wysłużona Nokia pójdzie na zasłużoną (choć aktywną) emeryturę. Długo opierałam się smartfonom, a konkretnie iPhonowi. Przeraża mnie brak klawiszy i konieczność obsługi dwiema rękami – nadzwyczaj często mam jedną zajętą, a to łapką mojej Asystentki, a to wiadrem farby, które akurat pilnie trzeba dowieźć na budowę, a to jakąś tapetą, miarką czy innym cudem. Albo siatką. Siaty na zakupy to także mocny punkt programu. Że nie wspomnę o kawie, koniecznie z mlekiem i w kubku.
Są jednak przynajmniej dwie rzeczy, które przekonały mnie że już czas na ten milowy krok w moim technorozwoju. pierwsza to fantastyczna aplikacja Flugger. Działa bardzo prosto. Robi się zdjęcie, a aplikacja samodzielnie dobiera dominujące kolory. Zainspirował Was kwiat, budynek czy łąka ranną rosą? Nie ma problemu. Cyk i kolory przeniosą się z Wami do sypialni, salonu czy też gabinetu. Obraz mówi więcej niż tysiąc słów, a co dopiero jeśli wchodzimy w kolorystycznie niuanse, odcienie, inspiracje. Chcę wypróbować!
Zobaczcie jak to wygląda:
Druga rzecz, która mnie ciekawi, to aplikacja którą ma zamiar wprowadzić Ikea. Będzie można zaglądać do szaf w katalogu. To już raczej w formie zabawy, ale uważam że fajnej i ciekawej, a także – zwłaszcza dla Klientów, którzy chcą sobie jak najlepiej zaprojektować wnętrza szafy czy garderoby – bardzo przydatnej. To jest niesamowite, taka rozszerzona rzeczywistość. Z jednej strony kierunek, w którym idzie rozwój urządzeń technicznych i ich interakcji jest fascynujący, a z drugiej trochę mnie przeraża. Nie jest założeniem tego bloga filozofowanie, więc na tym zamknę wywód. Więcej o aplikacji Ikea możecie poczytać tutaj, a pod spodem fotka pokazująca, jak taki rozszerzony katalog będzie wyglądał. Faaaajne!
P.S. A tak w ogóle – lubicie katalogi Ikea? Ja uwielbiam. I zawsze się cieszę jak dziecko kiedy znajduję w skrzynce pocztowej.