Po powrocie z Paryża rzuciłam się w wir pracy, więc dopiero dzisiaj mam chwilę na krótkie podsumowanie moich zachwytów. Dla każdego, kto kocha stare kamienice, Paryż jest absolutnym rajem na ziemi. Kamienice są przepiękne, ciągną się kilometrami, czarują zewnętrznymi okiennicami, wspaniałymi drzwiami i pięknymi kutymi detalami. Wczepiałam się w rękaw Monsieur (żeby nie zaliczyć spotkania czółko – latarnia stylowa) i zaglądałam sobie w paryskie okienka, a właściwie ogromne okna, do woli.
Dwie rzeczy chciałabym przywołać i powspominać. Po pierwsze przepiękne sztukaterie – listwy i medaliony. Dekoracyjne, niepraktyczne, zbierające kurz, ale absolutnie cudowne ozdoby sufitów, które wspaniale wyglądają w wysokich wnętrzach starych kamienic
Nie dziwi mnie chęć Marcela Wandersa do zachowania widoku takiego sufitu. Zaprojektowana przez niego lampa Skygarden wspaniale przenosi dekoracyjność stiuków do nowocześniejszych wnętrz. Sami zobaczcie… zdjęcie jest linkiem do strony projektanta).
Drugą przepiękną rzeczą w paryskich mieszkaniach są piękne drzwi-okna, czyli porte fenêtre. Również nie należą do najpraktyczniejszych rozwiązań na świecie (trudno przed nimi coś postawić), jednak wpuszczają do mieszkań wiele światła i są same w sobie wspaniałą ozdobą.
To były moje główne zachwyty architektoniczne, natomiast zachwytów pomniejszych oczywiście było więcej. Jednym z nich na pewno był targ staroci, nowości i innych dziwności, na który natrafiliśmy w drodze do wieży Eiffel w sobotę – zobaczyliśmy go z okien metra (akurat w tym miejscu jedzie na ziemią) i wyskoczyliśmy od razu żeby szybko zwiedzić. Wklejam zdjęcie krzesła i lampy, które byłam gotowa przytargać w ramach pamiątki (na szczęście przypomniałam sobie że mam DROBNE ograniczenie bagażu podręcznego).
Na koniec jeszcze zdjęcie małej uliczki w okolicy Moulin Rouge, która zachwyciła mnie brukowaną nawierzchnią, donicami z krzewami i drzewami i pięknymi białymi domkami. Bardzo wielką miałam ochotę zapukać do każdego z nich, może następnym razem pojadę tam z tacą croissantów i będę się wpraszać na śniadanka. Jedno wiem na pewno – do Paryża wrócę, i to na dłużej.