Co podkreśla charakter wnętrza, dodaje mu „pazurków”, zmienia samo tło w pełen obraz? Oczywiście dodatki. Tekstylia, obrazy, bibeloty. To samo wnętrze, zwłaszcza urządzone w neutralnych, naturalnych barwach można dowolnie zmieniać za pomocą dodatków właśnie.
Zazwyczaj staram się przekonywać swoich Klientów do zasady „tło neutralne, dodatki aktualne”, dzięki której można się później tym wnętrzem bawić, bez konieczności ponoszenia kosztów remontu (nie mówiąc już o ogólnym remontowym zamieszaniu).
No dobrze, ale ile taka przyjemność kosztuje? Pod spodem zamieszczam dwa zdjęcia, wnętrza bez dodatków i tego samego z dodatkami. Oczywiście drugie zdjęcie wykonane jest przez profesjonalistę, więc wygląda o niebo lepie. Mam nadzieję że okaże się inspirujące. Celem doboru dodatków było nadanie sznytu apartamentowi i podkreślenie delikatnie kolonialnego charakteru (zainspirowany kolorem podłogi i meblami VOX, które mieliśmy do dyspozycji).
Najpierw wnętrze już po umeblowaniu, lecz jeszcze przed stylizacją.
A po dodaniu dodatków podobny kadr prezentuje się tak:
No dobrze, ale jaka jest cena tychże dodatków? Odpowiem od razu – niewysoka Na polowania bardzo polecam wyprzedaże, moje ulubione sklepy to dział wnętrzarski TK Maxx, Leroy Merlin, oczywiście Ikea oraz Jysk oraz niezawodne Pepco, gdzie wśród tony tandety zawsze da się wyszukać perełki. Jeśli chodzi o klucz – wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem jest trzymać się jednego pomysłu. Styl kolonialny? Super, czarny metal, ciemne drewno i nieco orientalizujące nawiązania. Eko-zen? Nie ma sprawy – wiklina, biała porcelana i naturalne odcienie kamieni zdałyby egzamin. Żywe techno kolory bądź elegancja w stylu glamour też pewnie mogłyby skomponować się z tym dość neutralnym tłem, jednak zupełnie nie pasowały mi do koncepcji.
No dobrze, to ile? Proszę bardzo, dodatki podpisane :) Nie uwzględniłam dywanu za 69 zł i drewnianych półek (część większej całości, Stolarz wymieniał również fronty w kuchni).