Będzie dziś o drzwiach. Słyszałam opinię, że drzwi potrafią zrobić lub zepsuć wnętrze. Co prawda słyszałam podobną o podłogach, lampach i kaloryferach (zazwyczaj wygłaszaną przez producentów tychże), ale na pewno drzwi są zauważalnym i ważnym elementem wnętrza.
Jakoś tak się porobiło, ze najbardziej lubię białe, tak drzwi, jak i kuchnie (ale o tym innym razem). Nie nudzą się, są bardzo neutralne i – co jest dla mnie niezwykle ważną cechą – pasują do najróżniejszych stylizacji. Zazwyczaj staram się przekonywać Klientów do tego, aby stałe elementy wnętrza zachowali w neutralnej kolorystyce, zaś szaleli w dodatkach, ponieważ właśnie dzięki temu można za jakiś czas mieszkanie odmienić w weekend bez kosztownych i męczących remontów, zmieniając na przykład kolor jednej ściany, tapetę, obraz czy wystrój okna. Wiem, że mnie takie zmiany bardzo cieszą i dają zastrzyk energii, a na pewno nie byłyby równie pozytywnie odbierane, gdyby wiązały się z drenażem kieszeni oraz wizytą ekipy remontowej na trzy tygodnie.
Formy białych, malowanych drzwi są oczywiście najróżniejsze, tak samo jak i ich ceny.
Chyba najładniejsze, jakie zdarzyło mi się do tej pory popełnić, znajdują się w wysokim mieszkaniu w apartamentowcu w Warszawie. Aby podkreślić wysokość wnętrza zdecydowałyśmy się z Klientka na wstawienie drzwi wyższych niż standardowe. Dodatkowo polakierowanie zostały na wysoki połysk, jak większość mebli w tym mieszkaniu (kuchnia i zabudowa szafy-garderoby) – zabieg, który powoduje, że powierzchnie te odbijają światło i optycznie powiększają przestrzeń.
Zupełnie inne zadanie miały drzwi w projekcie w gdyńskich Apartamentach na Polanie. Ze względu na niewielki metraż przekonałam Klientów do przeniesienia drzwi sypialnianych do salonu, co pozwoliło na uzyskanie sporego miejsca na zabudowaną szafę, dzięki czemu rozwiązany został problem przechowywania, a przy okazji poprawione zostały proporcje długiej i wąskiej sypialni. Do tego lustro w szafie odbiło okno i dzięki temu doświetliło dodatkowo pokój. Jednak drzwi w tym wypadku musiały w miarę możliwości wtopić się w ścianę, żeby nie stać się głównym punktem programu w niewielkim salonie. Żeby to uzyskać, zdecydowałam się na zastosowanie drzwi chowanych w ścianie w specjalnej kasecie, pomalowanych na matowy biały kolor, lekko złamany, zbliżony do koloru ścian. Dodatkowo tuż obok nich zainstalowane zostało potężne lustro w przykuwającej wzrok ramie i z odbijającym się w nim ciekawym obrazkiem, wygrzebanym w składzie staroci.
Tak jak napisałam, białe malowane drzwi można znaleźć w najróżniejszych cenach. Obydwa powyższe przykłady należą raczej do droższych, natomiast jeśli ktoś ma mniejszy budżet, to polecam wycieczkę do marketów budowlanych. Najtańsze bardzo ładne drzwi, również malowane, znalazłam w cenie 150 zł za skrzydło. Oczywiście nie są to już drzwi bezprzylgowe (czyli chowające się całkowicie we framudze), ale moim zdaniem prezentują się naprawdę świetnie.